Międzywojenny Nowy Sącz - Miasto Kontrastów

Miasto kontrastów - Nowy Sącz 1918-1939

Nowy Sącz, miasto prowincjonalne, leżące z dala od wielkiego świata jak w soczewce skupiało problemy obecne w międzywojennym społeczeństwie. Stolica Sądecczyzny była pełna kontrastów, a spojrzenie na nie z bliska pozwala wyciągnąć zaskakujące wnioski: było to miasto wielu sprzeczności, jednak mające wspólny cel: wzmocnienie jego znaczenia.

Przed II wojną światową Nowy Sącz miał ugruntowaną pozycję w regionie. Międzywojenna Polska nie zmieniła pozycji politycznej miasta w znaczący sposób. Nadal mieścił się tutaj magistrat i urząd powiatowy, a wielka polityka coraz rzadziej gościła między Dunajcem a Kamienicą. Miasto liczące sobie przeszło 30 tys. ludności nie należało do najbardziej ludnych na południu Polski. Ustępowało znacząco Krakowowi, Tarnowowi, a zbliżoną pozycję zajmował Rzeszów. Osią napędową całej ziemi sądeckiej ciągle była linia kolejowa, która zachęcała inwestorów do osiedlania się i lokowania kapitału, ale przede wszystkim dawała zatrudnienie wielu mieszkańcom regionu. Aktywność gospodarcza przejawiała się w licznych organizacjach rzemieślniczych, instytucjach bankowych. Rozwijała się prężnie kultura, życie sportowe. Przed wybuchem II wojny światowej Nowy Sącz stawał się miastem cywilizacyjnie goniącym wielkie metropolie. Nadal bliżej było mu do Galicji niż do europejskich ośrodków miejskich.

Nieliczne momenty w dziejach międzywojennego miasta pokazują jak mieszczanie ze sobą potrafili współpracować. Niewątpliwie do takich momentów należy zaliczyć wizyty ważnych polityków w Nowym Sączu, jak w 1928 r., kiedy wszyscy gościli prezydenta Ignacego Mościckiego. Podobnie było z innymi ważnymi sanacyjnymi politykami. Wydarzeniem jednoczącym mieszkańców był także pogrzeb gen. Bronisława Pierackiego w 1934 r. Ludzie byli podatni na ówczesną propagandę, a ta pozytywnie, jednocząco wpływała na społeczeństwo. Sądeczanie – bez względu na pochodzenie i wyznanie – byli zgodni co do szkodliwości hitlerowskiej polityki. Widoczne było to w akcjach, które miały wzmocnić polską armię i potencjał militarny w przededniu wybuchu II wojny światowej. Angażowali się w nie wszyscy – składali datki, ofiary, organizowali zbiórki m.in. na Fundusz Obrony Narodowej.

Inne ważne wydarzenia pokazywały jak się mieszczanie między sobą dzielili. Były to wydarzenia radosne i smutne. Podziały widoczne były szczególnie ze względu na religię. W 1918 r. podczas odzyskania niepodległości wyraźnie zaznaczyły się w mieście różnice wyznaniowe. Radość z odzyskanej niepodległości nie we wszystkich domach Nowego Sącza przyjęty był jednakowo. Nad miastem nawet zawisła wizja pogromu antyżydowskiego, która dzięki organizującej się władzy została zażegnana. Podobnie było w czasie powodzi z 1934 r., kiedy wielu mieszkańców straciło dobytek całego życia. Niestety, próbując pomagać ubogim, ponownie zarysowały się różnice – chrześcijanie pomagali swoim, Żydzi swoim. Bieda jednak nie znała wyznania, narodowości i języka. Dotykała ludzi tak samo.

Pośród kontrastów międzywojennego miasta nie sposób pominąć różnic majątkowych, które powodowały olbrzymie rozwarstwienie społeczne. Ich widocznym przejawem były części miasta biedniejsze i bogatsze. Dzielnice nędzy, takie jak Piekło, czy baraki kolejowe w niczym nie przypominały reprezentacyjnej Jagiellońskiej i Rynku. Brakowało tam sprzętów sanitarnych, domy były liche, a ludność miała inne priorytety. Wskutek tego podziału widoczne były także różnice ideologiczne. W dzielnicy kolejowej wykształcił się ruch socjalistyczny, który od końca XIX wieku zdobywał popularność wśród robotników. Stał się synonimem nowoczesności i postępu, ale jednocześnie silnie zakorzenionego w polskim patriotyzmie.

Sądecka polityka, jak żadna inna dziedzina życia pokazywała skomplikowaną strukturę społeczną mieszczaństwa. Najlepiej miał się oczywiście konserwatyzm, chadecja oraz ruch narodowy, który znajdował poparcie w kręgach religijnych. Bardzo bogato prezentowało się życie polityczne sądeckich Żydów, które nie dosyć, że stało w opozycji do endecji skupionej wokół konserwatystów, to jeszcze wewnętrznie było bardzo podzielone. Można było znaleźć tam syjonistów, ortodoksów, socjalistów, a nawet komunistów. Podziały polityczno – ideologiczne przekładały się na życie kulturalne i towarzyskie. Pionierami w tym względzie byli syjoniści, którzy stworzyli prawdziwą sieć organizacji sportowych, edukacyjnych i kulturalnych. Swoją propagandą i aktywnością przyciągali młody narybek. W okresie po zamachu majowym można podobną aktywność zauważyć wśród polityków sanacji. Budowa silnego bloku politycznego powiązanego z różnymi stowarzyszeniami miała służyć jednoczeniu społeczeństwa wobec idei stworzonej przez Marszałka Józefa Piłsudskiego. Niestety owa jedność, którą można zauważyć w międzywojennej prasie i wielu innych źródłach, była iluzoryczna. 

Międzywojnie to epoka kontrastów nie tylko w Nowym Sączu. Opisane powyżej zjawiska miały miejsce w wielu polskich miastach. Stolica Sądecczyzny może służyć za swoistego rodzaju studium przypadku miasteczka pogalicyjskiego, które próbowało odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Kilka pokoleń czekało na odzyskanie niepodległości i na moment aż na ratuszu zawiśnie flaga biało-czerwona. Niestety wiele problemów Sądeczanie zabrali ze sobą z czasów zaborczych, nie pozbyli się ich do 1939 r. To właśnie one ciągle decydowały o tym, że Nowy Sącz był miastem paradoksów i różnic.

                                                                                                                     dr Łukasz Połomski, Fundacja Nomina Rosae