Krzyk Ludów. XIX Wiek Stulecie Rewolucji I Przewrotów

Krzyk ludów. XIX wiek – stulecie rewolucji i przewrotów

Kiedy 4 kwietnia 1866 roku Dymitr Karakozow, rosyjski rewolucjonista, strzelił do cara spacerującego po Petersburgu, ocalony władca miał tylko jedno pytanie do aresztowanego zamachowca:

- Czy jesteś Polakiem?

- Nie – odpowiedział Karakozow

- To czego ode mnie chcesz? – zdziwił się car

Rafał Górski, Polscy zamachowcy – droga do wolności, Kraków, Wydawnictwo Egis, 2008

 

Wiek XIX był niezwykle niespokojną epoką, mimo, że został w 1815 roku oparty na „świętym” – w oczach swoich twórców – porządku epoki ponapoleońskiej. Był to porządek ustalonych granic mocarstw, ponadnarodowych monarchii, podziałów społecznych i przywilejów. W rzeczywistości układ ten chwiał się wciąż podsycany politycznymi i społecznymi rewindykacjami mieszkańców nowej, industrialnej i porewolucyjnej Europy. Duch rewolty rozpalał się w wielu miejscach – we Francji, na terenie Niemiec, Włoch, Grecji, Belgii, ale też na Węgrzech, na Kaukazie, w Irlandii, Turcji. Co ciekawe, żadna z tych rewolt nie zaowocowała zmianą porządku w układzie globalnym – jak rewolucje XVIII wieczne – amerykańska, czy francuska, czy XX wieczne – jak rewolucja radziecka czy chińska. Nowy kapitalistyczny i liberalny porządek wprowadzano w rytmie politycznych i społecznych rewindykacji, represji i powolnych ustępstw. Żądania protestujących szły w bardzo różnych kierunkach: od niepodległościowych, związanych z budzącą się świadomością narodową lub opartych na silnej tożsamości historycznej, po żądania o charakterze politycznym, związane z kształtującym się porządkiem liberalnym: tak politycznym (swobody obywatelskie, wolność słowa, likwidacja przywilejów) jak i ekonomicznym (związanym z rozwojem systemu kapitalistycznego). W II poł. XIX w. ten formujący się układ zostanie z kolei zakwestionowany w imię żądań socjalnych i idei socjalistycznych, w odniesieniu do racji jego ofiar – robotników i miejskiej biedoty.

Dla Polaków – karmionych romantyczną literaturą i romantyczną wizją historii, XIX wiek jest stuleciem narodowych zrywów, przeciw opresji zaborców, natchnionych artystów i patriotycznych haseł. Powstania wybuchały tu mniej więcej co 16 lat – czyli akurat wtedy, kiedy dorastało kolejne pokolenie. Zwykliśmy jednak – zwłaszcza w popularnym odbiorze – postrzegać te wydarzenia, jakby działy się poza przemianami ówczesnego świata, ulegając pewnej sakralizacji, budując narodowy mit. Dochodzimy tu do pewnego rozdarcia pomiędzy historią (starającą się obiektywizować przekaz przeszłości) a pamięcią (często przechowująca jej obraz subiektywny) – o której nie można zapomnieć, zwłaszcza przy okazjach obchodów i jubileuszy, takich, jak 150-lecie wybuchu Powstania Styczniowego.

Tymczasem – mimo swojej specyfiki – polskie powstania wpisują się w całą serię przewrotów, które wstrząsały XIX w. Europą. Ze względu na swoją lokalizację dawne tereny Rzeczpospolitej znajdują się wówczas w samym, newralgicznym centrum politycznych rozgrywek epoki.

Porównanie dwóch – pozornie odległych ideowo, choć bardzo bliskich czasowo (dzieli je 8 lat) wydarzeń, jakim było Powstanie Styczniowe i Komuna Paryska, ujawnia skomplikowane relacje oczekiwań, postaw, wyobrażeń ówczesnej Europy, pokazując obok różnic zaskakujące zbieżności i zadziwiające sojusze. Z jednej strony powstanie narodowe „w starym stylu”, oparte na udziale przede wszystkim szlachty, związane z konserwatywnym etosem i przywiązaniem do religii, mające charakter walki partyzanckiej, bez jednoznacznego programu ideologicznego związanego z rekonstrukcją państwa po odzyskaniu niepodległości (różne koncepcje ścierających się ze sobą obozów białych i czerwonych). Z drugiej – miejska rewolta, rozwijająca się przede wszystkim w ubogich dzielnicach Paryża (mit mówi, że robotnicza, Marks że proletariacka, w rzeczywistości oparta na udziale rzemieślników i miejskiej biedoty), o dużo radykalniejszym programie społecznym, wcielającym zasady samorządzenia i demokracji bezpośredniej. Mit powstania jest romantycznym mitem narodowym, mit Komuny – mitem ludowym, związanym z rodzącą się kulturą popularną. Powstanie styczniowe będzie wzorem dla uczestników Powstania Warszawskiego, Komuna natchnieniem dla rewolty studenckiej 1968 roku. Mimo tych różnic Powstanie Styczniowe odbierane było w Europie, jako wyraz dążeń ludowych, zyskując zaskakujących sprzymierzeńców – warto tu przywołać historię statku Ward Jackson, na którym planowano dostarczyć pomoc dla powstańców na Litwie, a na którego pokładzie znalazł się jeden z czołowych teoretyków anarchizmu – Michaił Bakunin, czy fakt, że słynne spotkanie przedstawicieli ruchów robotniczych w sierpniu 1863 roku w St. James' Hall w Londynie, którego jednym z efektów było powołanie w roku następnym I Międzynarodówki (Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników) odbyło się dla uhonorowania polskiego powstania… Z jednej strony mamy więc mit „leśnego” powstania, w którym zasadniczą rolę polityczną odgrywa szlachta, a symboliczną – polski dwór (jak z obrazów Grottgera), w którym mocno zarysowuje się jakby feudalny jeszcze rozłam między szlachtą a chłopami - z drugiej strony solidarność międzynarodowego ruchu robotniczego! Obraz Powstania Styczniowego widzianego „z zewnątrz” zaskakująco różni się od jego mitu pielęgnowanego w kraju. Jak pisał W. Berent – „Szlachta polska była w tym czasie obozem generalnym sankiulotów z całego świata”.

Dorota Jędruch