Kozacy Zaporoscy W Służbie Samozwańców

Kozacy zaporoscy w służbie Samozwańców

Pojawienia się na początku XVII w. na wschodnich terenach Rzeczypospolitej mnicha Jurija (Griszki) Otriepiewa podającego się za cudownie ocalałego syna Iwana IV Dymitra na pewno nie było dziełem przypadku. Zamierzał on bowiem wśród polskich i litewskich magnatów szukać wsparcia w swych dążeniach do opanowania tronu carskiego.

 W zabiegach o pozyskanie sojuszników w wyprawie na Moskwę, Dymitr Samozwaniec I zwraca się także do Kozaków zaporoskich.

 Liczne źródła rosyjskie wspominają, że zanim „carewicz” zjawił się na dworze księcia Adama Wiśniowieckiego - nawiązał pierwsze kontakty z Kozakami.

Przez jakiś czas przebywał w ich towarzystwie i choć nosił jeszcze wtedy strój zakonny to w czasie postu „ jadł z nimi mięso i nazywał się carewiczem”. Wraz z Zaporożcami brał ponadto udział w pustoszeniu okolic Kijowa.

Nie uzyskawszy poparcia od księcia Konstantego Ostrogskiego oraz  arian polskich, Dymitr osobiście wyprawił się na Sicz zaporoską , gdzie został z wielkimi honorami przyjęty przez atamana Gierasima Ewangelika. Udało mu się wówczas pozyskać wsparcie Kozaków dla realizacji swych celów.

Potwierdzenie tego zdarzenia odnajdujemy w liście króla Zygmunta III Wazy z 15 lutego 1604 do kanclerza wielkiego koronnego i hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego, w którym pisał, że : „ dochodzi nas jakoby do niżowych Kozaków miał się udać, aby go na państwie moskiewskiem postawili”. 

Widocznym znakiem zawartego na Siczy porozumienia było przybycie w grudniu 1604 do obozu Samozwańca pod Nowogrodem Siewierskim około 12 tysięcy Zaporożców:

 „ którym był dawno carowicz posłał chorągiew  i mieli z sobą kilkanaście działek armaty grzecznej (tj. w dobrym stanie będącej), którym carowic był bardzo rad, rozumiejąc siła o męstwie ich, ponieważ wojsko było bardzo ogromne”.

Wprawdzie w bitwie pod Dobryniczami stoczonej w dniu 31 stycznia 1605 r. i zakończonej klęską Dymitra, Kozacy srodze go zawiedli poddając tyły, jednak na Naddnieprzu gromadziły się kolejne oddziały i wyprawiały się w głąb księstwa moskiewskiego. Towarzyszyły one Samozwańcowi aż do momentu jego upadku i tragicznej śmierci w maju 1606 r.

Po zamordowaniu Dymitra Kozacy przyłączyli się licznie do powstania Iwana Bołotnikowa przeciw nowo obranemu carowi Wasylowi Szujskiemu, jakie wybuchło na ziemiach rosyjskich.

Stłumienie rebelii przez wojska carewicza nie oznaczało jednak końca problemów Wasyla Szujskiego. W lipcu 1607 r. w Starodubie Siewierskim pojawił się bowiem kolejny Dymitr Samozwaniec, zwany również Szalbierzem lub Tuszyńskim Worem.

Na temat jego prawdziwej tożsamości powstały różne teorie. Jedni uważali, że był to Maciej Wierowkin, pop z rodu bojarskiego. Inni twierdzili, że był  Żydem z pochodzenia. Pewne jest natomiast, że nie przypominał swego poprzednika ani pod względem wyglądu, ani obyczajów.

U jego boku stanęli nie tylko książę Adam Wiśniowiecki, kniaź Roman Różyński, starosta uświacki Jan Piotr Sapieha, czy lisowczycy, ale także Kozacy zaporoscy.

Duża ich liczba znalazła się w siłach zebranych przez kniazia Różyńskiego w grudniu 1607 r.

W wyniku działań jego wojsk  wymierzonych przeciwko siłom moskiewskim dowodzonym  przez Michała Skopina –Szujskiego udało się oddziałom Dymitra podejść pod Moskwę. W Tuszynie leżącym około 15 kilometrów od murów miasta założył Różyński Szalbierzowi warowny obóz, starając się w ten sposób odciąć stolicę moskiewską od zaopatrzenia idącego z Riazania.  

Jesienią 1608 r. w obozie Tuszyńskim znajdowało się  13 tysięcy Kozaków zaporoskich, a na wiosnę następnego roku przybyło następne 8 tysięcy.

Uczestniczyli oni aktywnie zarówno w potyczkach pod Moskwą jak i w działaniach mających na celu rozszerzenia władzy Samozwańca II w państwie moskiewskim.

Jego śmierć w grudniu 1610 r. nie zakończyła udziału Kozaków w tzw. wielkiej smucie moskiewskiej. Liczne ich oddziały partycypowały w walkach na terenie Rosji aż do wyboru Michała Romanowa na cara.

 Mariusz R. Drozdowski