Kobiety Na Tronie. O Żonach Jagiellonów w XVI Stuleciu

Pod koniec XVI w. anonimowy pamflecista napisał, że gdy król polski bierze sobie żonę, wynikają z tego albo wielkie niepokoje, albo szkoda dla Rzeczpospolitej. Żadnej z jagiellońskich królowych, także tych XVI-wiecznych, nie udało się uniknąć krytyki. Wszystkie były bacznie obserwowane przez dostojników świeckich i kościelnych, dworzan i masy szlacheckie, które miały wyrobione zdanie na temat powinności królowej. A te były zdefiniowane dość jasno i w najmniejszym stopniu nie wiązały się z realnym sprawowaniem władzy czy aktywnym w niej uczestnictwie.

Królowa w Polsce, tak w epoce Jagiellonów, jak i wcześniej i później miała w istocie trzy powinności: urodzić następcę tronu (elekcyjna monarchia Jagiellonów też potrzebowała dziedziców) i kolejne dziecko, a najlepiej – dzieci, pojawiać się publicznie, by podkreślać pozycję społeczną i zamożność męża oraz dawać przykład i wiązać emocjonalnie poddanych z monarchą i monarchią.

Żadna z żon Jagiellonów w XVI stuleciu nie zdołała spełnić tych wyśrubowanych oczekiwań (najbliżej była XV-wieczna żona Kazimierza Jagiellończyka, Elżbieta Rakuszanka, ale i ona nie była doskonała – zarzucano jej bowiem, że… królewski małżonek kocha ją za bardzo! Królewskie małżeństwo uważano za kwestię publiczną i oczekiwano, że król będzie wybierał żonę nie wedle własnego uznania, tylko kierując się dobrze rozumianym interesem kraju. Tego podstawowego warunku nie spełniała pierwsza XVI-wieczna jagiellońska żona – Barbara Zápolya, córka węgierskiego możnowładcy i śląskiej księżniczki. Zygmunt Stary ubiegał się o nią w tajemnicy, nie chcąc, by Habsburgowie zawczasu udaremnili ten związek. Barbarze, powszechnie szanowanej, można było zarzucić jedynie to, że zamiast następcy tronu urodziła dwie córki. Sztuka wydania na świat jagiellońskiego dziedzica powiodła się drugiej żonie Zygmunta Starego, włoskiej księżniczce Bonie Sforzy, która w 1520 r. urodziła Zygmunta Augusta, jagiellońskiego jedynaka, niestety. Nie mogło to jednak zrównoważyć najgorszej z wad jagiellońskiej żony, jaką szlacheckie społeczeństwo mogło wytknąć królowej – ambicji politycznych, ciągot do udziału we władzy, zmysłu ekonomicznego, grubej skóry, która sprawiała, że nie była bezbronna w ostrej politycznej rywalizacji. W jagiellońskiej monarchii żadna kobieta nie zdobyła samodzielnej władzy ani nie sprawowała regencji. Nawet ostatnia z rodu, Anna Jagiellonka, ogłoszona po śmierci brata i ucieczce Henryka Walezego infantką, stanowiła w oczach szlachty raczej symbol dynastycznej ciągłości. Wcieleniem szlacheckich obaw była Bona Sforza, która stworzyła na dworze własne stronnictwo i prowadziła aktywną politykę wewnętrzną i zagraniczną. Jej działalność polityczna nie mieściła się w polskiej tradycji i Bona na długo pozostała w pamięci szlachty jako przykład przesadnie ambitnej i kierowanej żądzą władzy złej królowej. Jej „czarna legenda” trwa zresztą do dziś. Po pewnym czasie królowa musiała zaakceptować reguły polskiego systemu politycznego, nieuznającego władzy kobiet, ale z powodzeniem spełniała się na polu ekonomii i gospodarki i zwłaszcza Litwa ma tu jej naprawdę wiele do zawdzięczenia. O Bonie warto powiedzieć jeszcze jedno. Królowa była częścią niezwykłej rodziny, dziś pewnie nazwalibyśmy ją „patchworkową”. Po ślubie z Zygmuntem Starym Bona stała się matką dla jego córek z pierwszego małżeństwa, Jadwigi i Anny; w latach 1519–1526 urodziła królowi pięcioro dzieci; na krakowskim dworze wychowywała się córka wieloletniej przedmałżeńskiej konkubiny króla, Katarzyny Telniczanki i jej męża, Andrzeja Kościeleckiego – Beata; bardzo bliskie relacje z królewską rodziną utrzymywał syn władcy i Telniczanki, Jan, biskup wileński. Królowa Bona nawiązała z nieślubnym synem swego męża wręcz przyjacielskie stosunki, a Jan swój majątek w części zapisał przyrodniej siostrze Beacie Kościeleckiej i przyrodniemu bratu Zygmuntowi Augustowi…

Wszystkie trzy żony ostatniego Jagiellona, Zygmunta Augusta, nie spełniły właściwie żadnych z przynależnych im zadań królowej, a najbardziej znana z nich – Barbara z Radziwiłłów Gasztołdowa miała i tę niewybaczalną cechę, że wzbudziła w młodym władcy miłość zupełnie królowi nieprzystojną. Pierwsza żona króla, Elżbieta Habsburżanka, wzbudzała na krakowskim dworze ciepłe uczucia swym świetnym pochodzeniem, młodością, delikatnością, ale krótkie małżeństwo z monarchą było i w życiu króla i jagiellońskiej dynastii epizodem bez znaczących konsekwencji. I taki bywał los królewskich małżonek, nawet jeśli pochodziły z cesarskiego rodu. Drugie małżeństwo Zygmunta Augusta – jedna z najbardziej znanych historii miłosnych na szczytach władzy w polskich dziejach – było złamaniem chyba wszelkich reguł rządzących polityką matrymonialną liczącego się europejskiego dworu królewskiego. Podczas sporu o Barbarę Radziwiłłównę wyraźnie wybrzmiało pytanie, czy królewski mariaż wymaga zgody senatorów czy też ich głos jest jedynie doradczy i może zostać zlekceważony. Przeciwnicy królewskiego małżeństwa uważali, że jest ono nieważne, jako że zostało zawarte w sekrecie, wbrew zdaniu senatorów oraz rodziców. Młody władca twierdził, że podobnie jak każdy poddany ma wolność wyboru małżonki. Dla ówczesnej opinii publicznej uczucie i erotyczna fascynacja nie stanowiły wystarczającego powodu do małżeństwa. Wśród ówczesnych elit małżeństwo miało charakter kontraktu łączącego rodziny. Nadmierna miłość, nawet małżonków, budziła niepokój. Samowolny wybór małżonki piętnowano jako brak poszanowania praw królestwa. Od królowej oczekiwano i wymagano wszelkich cnót przypisywanych dobrej małżonce. Barbara Radziwiłłówna, która, zanim została żoną Zygmunta Augusta, była z nim w związku – a na dodatek ani jej matka, ani siostra nie cieszyły się dobrą reputacją – była zupełnym ich zaprzeczeniem. Celem związku było potomstwo, ale nie poszukiwanie osobistego szczęścia. W opinii ówczesnych przeznaczeniem królowej – a także wszystkich innych kobiet nie była władza, tylko macierzyństwo. Urodzenie następcy tronu stanowiło podstawowy obowiązek monarchini. Dynaści nie powinni szukać oblubienic wśród poddanych, tylko wśród córek monarchów, gdyż tylko one dorównywały im dostojeństwem, wnosiły w posagu cenne koligacje i nadawały się na matki następców tronu. Wszystkie te przymioty miała ostatnia żona króla – Katarzyna Habsburżanka, a małżeństwo okazało się nieudane pod każdym względem, tak osobistym (nikt tu królowi specjalnie nie współczuł), jak i politycznym, a przede wszystkim dynastycznym. Świadomość dziejowej konieczności przedłużenia dynastii kazała królowi oczekiwać wobec żon, zwłaszcza ostatniej, tylko jednego – potomka płci męskiej. Bez względu na możność lub niemożność spłodzenia potomka przez Zygmunta Augusta, jego małżeństwa i tak musiały okazać się bezdzietne, bowiem wiele wskazuje na to, że żadna z jego trzech żon nie mogła zostać matką – ani dotknięta epilepsją Elżbieta, ani chora na nowotwór narządów rodnych Barbara ani chorowita Katarzyna, jeśli wolna od padaczki, jak utrzymywał dwór wiedeński, to z pewnością cierpiąca na przypadłości gastryczne i kobiece. Ostatnie lata panowania Zygmunta Augusta naznaczyły coraz bardziej rozpaczliwe próby uwolnienia się od Katarzyny, która nie dość, że nie mogła dać królowi syna (w ówczesnej mentalności niepłodność pary zawsze była problemem kobiecym), to jeszcze stanowiła habsburski przyczółek na dworze ostatniego Jagiellona. Habsburżanka, zamykająca listę XVI-wiecznych małżonek Jagiellonów stanowi ten, rzadki w Polsce przypadek, że królowa nie tylko usiłowała włączać się w sprawy państwowe, ale robiła to w interesie kraju swego pochodzenia, a nie nowej ojczyzny, o której dobro – zgodnie z przysięgą koronacyjną – od tej pory powinna zabiegać.

Galeria XVI-wiecznych małżonek Jagiellonów, choć zaledwie pięcioosobowa, jest niezwykle różnorodna. Królewskie żony – choć łączą je ramy, w które wtłoczone były małżeństwem i które wyznaczały przestrzeń ich życia, aktywności i powinności – były odmiennymi i interesującymi osobowościami. Niektóre budzą sympatię, inne szacunek, współczucie, podziw, respekt, niechęć, jakąś mieszankę odczuć, często sprzecznych, na pewno jednak ich historie nie pozwalają zostać wobec nich zupełnie obojętnymi…

  dr hab. Agnieszka JANUSZEK-SIERADZKA (Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II)

 

Agnieszka Januszek-Sieradzka, dr hab., historyk, pracownik Instytutu Historii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, członek i sekretarz Zespołu Historii Czech i Stosunków Polsko-Czeskich PAN, członek Zespołu Badań nad Dworami i Elitami Władzy PAN, członek Towarzystwa Naukowego KUL.
Autorka między innymi publikacji poświęconych polskim królowym, zwłaszcza Barbarze Radziwiłłównie – artykułów: „Anna Jagiellonka jako fundatorka wyposażenia kaplicy Zygmuntowskiej”, „Stellung und Rolle der Königin im Hofzeremoniell Polens unter den Jagiellonen. Auf der Suche nach einer Forschungsmethodologie” „Koszty uroczystości pogrzebowych królowej Barbary Radziwiłłówny”, „Dwór królowej od kuchni, czyli o zaopatrzeniu stołu Barbary Radziwiłłówny”, „Królowa Barbara Radziwiłłówna na scenie dworskiego «theatrum ceremoniale»”, „Oprawa liturgiczna koronacji królowych w Polsce w pierwszej połowie XVI stulecia w świetle «ordines coronandi» Barbary Zápolyi (1512) i Barbary Radziwiłłówny (1550)” i książki Królowa Barbara Radziwiłłówna w dworskim mikroświecie (2017).